Nowe miejsca, nowi ludzie i mnóstwo zabawnych sytuacji. Kiedy w wakacje zwiedzamy obce kraje nie jedno może nas zaskoczyć. Wybrałam dla Was kilka przykładów sytuacji, w których możecie się znaleźć podróżując po Grecji, Hiszpanii, czy Włoszech. Na co trzeba być przygotowanym? Zobaczcie sami!
Tak to tak, a nie to nie, czyż nie tak?
Nie zawsze! Kręcenie głową, które w większości krajów świata oznacza „nie” w Bułgarii i Grecji oznacza potwierdzenie. Natomiast kiedy Grek kiwa głową do góry, to znaczy, że zaprzecza. Czasami gest ten ograniczony jest do podniesienia brwi. Kiedy więc widzicie dziwnie mrugającego brwiami Greka, nie znaczy to wcale, że coś wpadło mu do oka, ale że się z czymś mocno nie zgadza. Może przy tym głośno powiedzieć - OCHI! (gr. όχι), Kiedy jednak powie NE! (gr. ναι) to znaczy, że jest na tak, bo ne po grecku znaczy ,,tak”. Jasne, ne?
Gesty, gesty, gesty…
Spacerujesz włoską uliczką, a z pobliskiej knajpki słychać koncert rockowej kapeli. Ręce same wędrują do góry, a głowa kiwa się rytmicznie, ale uwaga! Wyciągnięty mały palec i palec wskazujący, tak zwane rogi, które u nas oznaczają dobrą zabawę, we Włoszech, Grecji czy Hiszpanii są symbolem zdrady i oszustwa. Jeśli ktoś zauważy ten gest i pomyśli, że jest skierowany do niego, może się mocno obrazić. Podobnie obrażony poczuje się Grek, któremu pokażemy wnętrze otwartej dłoni i Hiszpan, który zauważy, że pokazujemy mu figę. Gesty te mają naprawdę bardzo obraźliwe znaczenie i zdecydowanie trzeba ich unikać.
Zaczynamy obiad. Najpierw zupa... ale w Polsce!
We Włoszech jako pierwsze danie najczęściej serwuje się makaron. Dopiero później podawane jest drugie danie. Więc warto zachować umiar i delektując się pastą zostawić sobie trochę miejsca na mięso i deser! Podobnie jest w Hiszpanii - pierwsze danie to często fasola, coś z ryżem lub owocami morza, czasami sałatka. Ale! Tuńczyk lub śledź z cebulą, również uznawany jest tu za sałatkę, którą można podać na pierwsze danie. Natomiast w Grecji tradycyjną ludową sałatkę, zwaną horiatiki, często serwuje się jako przystawkę. Do drugiego dania podawany jest chleb, bo rolę warzyw pełnią frytki. W końcu ziemniak to warzywo :)
Hop do łóżka! Ale zaraz, gdzie jest kołdra?!
Otóż, jak pewnie wiecie, w krajach śródziemnomorskich jest ciepło. Cieplej niż u nas. Kołdra nie jest więc popularnym przedmiotem. Łóżka najczęściej są przykryte dwoma prześcieradłami, a pomiędzy nimi pościelony jest koc. Jak w warstwowej kanapce. Czasami, jeśli pora roku jest ciepła, na łóżku znajdziemy tylko prześcieradło, a ewentualne koce w szafce. No bo po co komuś kołdra, jeśli na zewnątrz jest ponad 20°C?
Herbatka? Niekoniecznie!
Po obfitym posiłku w hiszpańskim domu padnie pytanie o herbatę. Nie chodzi jednak o popularną w Polsce czarną ekspresową, a specjalną ziołową herbatkę lub miętę. Tej czarnej na południu Europy raczej się nie pija. Gdybyśmy poprosili o nią naszego greckiego gospodarza, od razu zapytałby, czy nie boli nas głowa i zaproponował jakąś tabletkę, przyzwyczajony, że zdrowa osoba czarnej herbaty nie potrzebuje. Dlatego w Grecji warto przestawić się na wodę lub spróbować tsai vunu (gr. τσάι βουνού), czyli herbatkę górską, a w Hiszpanii zamówić rumianek (hiszp. manzanilla), miętę (hiszp. menta poleo) lub herbatkę ziołową (hiszp. infusión)
Ach ta toaleta!
We Włoszech, zwłaszcza w nadmorskich miejscowościach, prysznic często nie ma zabudowanej kabiny, a jest po prostu wydzieloną za pomocą kurtyny częścią łazienki. W niektórych hotelach zdarza się, że nawet kurtyny nie ma! Dziwne? Na początku trochę tak, ale dzięki temu jest dość miejsca nawet na gimnastykę pod prysznicem, a odpowiednio wyprofilowana podłoga, sprawia, że woda szybko znika. Jeszcze zabawniej jest w Grecji. Kwestią, która najbardziej szokuje turystów, jest to, że papieru toaletowego nie wrzuca się do muszli klozetowej, a do specjalnego kosza, który stoi obok. Dlaczego? Ponoć to z winy greckiej kanalizacji i bardzo cienkich rur. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Do tego zwyczaju wbrew pozorom można się szybko przyzwyczaić i po powrocie do kraju odruchowo szukać kosza na papier.
Czerwone znaczy idź
W Hiszpanii, Włoszech czy Grecji przechodzenie przez jezdnię na czerwonym świetle nikogo nie dziwi. Co ciekawe, na przykład w Grecji nawet policjant stojący nieopodal nie zareaguje widząc nas defilujących na czerwonym. I jest to bardzo praktyczne, bo nie czekamy na próżno, kiedy nic nie jedzie, ale też wymaga od nas dużo większej czujności. Kierowcy nie dają nikomu taryfy ulgowej, za to uwielbiają posługiwać się klaksonem. Zatem pamiętajcie, najważniejsza zasada w ruchu drogowym krajów Basenu Morza Śródziemnego - miej oczy szeroko otwarte i działaj z wyobraźnią :)
Bez wody ani rusz!
I jest to prawda, do tego stopnia, że w Grecji i Hiszpanii pije się ją nawet z kranu. Jest to bardziej popularne niż picie wody butelkowanej. Jeżeli będziecie odwiedzali kogoś znajomego i poprosicie o szklankę wody, to niech was nie zdziwi, że pójdzie on do kuchni i naleje Wam szklankę kranówki. Taką też wodę często podaje się bezpłatnie w restauracjach. Popularne jest też picie wody z publicznych kranów i fontann. We Włoszech znajdziecie ich mnóstwo, bo bardzo się przydają, zwłaszcza w upalny dzień! Aha i jeszcze jedno. Jeśli jesteście fanami wody gazowanej, to mam dla Was złą wiadomość. Woda gazowana jest rzadkością, a szukanie jej w lokalnych sklepikach to jak polowanie na yeti.
Νapiwki w Hiszpanii i we Włoszech
W Hiszpanii czy Włoszech rachunek zazwyczaj wyraźnie wskazuje czy doliczono napiwek (np. servizio incluso we Włoszech). Jeśli nie został on wliczony można zostawić ok. 10% ceny rachunku. Warto pamiętać, że w Itali za zamówienie konsumowane przy stoliku zapłacimy średnio 15-25% drożej niż za to samo danie zabrane na wynos lub zjedzone przy barze, bo doliczana jest opłata za serwis. Także, czasem warto wypić swój sok stojąc przy barze :) Aha, i uwaga na chleb! Często jest dodatkowo płatny. Jeśli nie chcemy by doliczono nam 1-2 euro extra, musimy wyraźnie podziękować za pieczywo.
Słońce
Piszę o nim dlatego, że chociaż nie jest niczym nowym, świeci też u nas i nie powinno nikogo dziwić, to ciągle zaskakuje nieostrożnych plażowiczów. Jadąc na obóz młodzieżowy nad Morze Śródziemne trzeba brać przykład z Południowców. Opalają się oni pomału i stosują kremy z filtrem. My z zimnej Polski, chcąc korzystać z każdej chwili słońca, rzucamy się plackiem w samo południe na plażę i leżymy, leżymy, aż spalimy się na raka! I po co? Skóra zejdzie nam akurat ostatniego dnia wyjazdu i wrocimy do kraju bladzi, tak jak wyjechaliśmy.
Południowy brak stresu...
Dziwią nas grupy znajomych leniwie spędzających czas w parkach, kawiarnie pełne uśmiechniętych ludzi czy popołudniowa sjesta. Często mówi się z lekką ironią, że południowcy lubią leniuchować. Zazdrościmy im uśmiechu i radości życia. Sporą część swojego optymizmu zawdzięczają oni słońcu, ale też mentalności. Dlatego na koniec jeszcze mała rada. Zamiast dziwić się skąd stały uśmiech na twarzach Włochów, Greków czy Hiszpanów, lepiej wziąć z nich przykład, bo jeśli masz problem i możesz go rozwiązać, to się nie przejmuj, bo ma on rozwiązanie, a jeśli masz problem którego nie możesz rozwiązać, to też się nie przejmuj, bo nic na to nie poradzisz. Prawda jakie to proste? :)
Zapraszamy na nasze obozy młodzieżowe!